W tegorocznej zabawie językowej, organizowanej już po raz szósty przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Gryficach z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego, wzięło udział dziesięcioro śmiałków, dla których nie obce są zasady polskiej gramatyki i ortografii.
Spośród nich komisja w składzie Edyta Gradoń-Dobroszewska, Grażyna Janowiak, Przemysław Kubalica, Leszek Wójcikiewicz wyłoniła 3 najlepszych:
Panaceum
Historia hipochondrii Hieronima sięga czasów jego młodości. Dziś jest pięćdziesięciopięcioletnim mężczyzną mającym przeczucie, że jeżeli nie przedsięweźmie poważnych kroków, nie za długo pożyje. Dlatego też półprzytomnie spoglądał na wpół wystygły, ale niedowarzony napar, który miał stanowić remedium na wszystkie jego dolegliwości. Napój był niegotowy, ale Hieronim przerwał warzenie, gdy spostrzegł, że hermetycznie zamknięta mufla za bardzo się rozgrzała. Okazało się, że zbytnio nahajcował w piecu. Niehonor mu było przyznać, że tym razem przedobrzył. Postanowił działać niepochopnie. Zdjął mysioszary beret i w zadumie poczochrał się w krótko przystrzyżoną, rzednącą czuprynę. Myśl o nieuniknionej porażce nachalnie zaprzątała mu głowę, ale postanowił ją ignorować. Wszak we własnym mniemaniu był doskonałym naturoterapeutą. Nie chcąc robić nic na łapu-capu, delikatnie ujął probówkę z nieostygłą cieczą. Niechybnie musi ją wylać i rozpocząć proces od nowa. Lekkie niuchnięcie zawartości utwierdziło go w tym przekonaniu. Onychofagia znów o sobie dała znać – (,) zaczął nerwowo ogryzać paznokcie (,) – ale raz-dwa się powstrzymał. Zdecydowanym ruchem zwichrzył włosy i mrużąc powieki zaczął oceniać, czy wystarczy mu półproduktów i surowych komponentów na przygotowanie następnej porcji specyfiku. W kolejnych szufladach znalazł ziarna moharu, sproszkowane morzypła oraz kwiecie hibiskusa. Z blaszanej puszki wyjął jarmuż oraz zaparzone nibyjagody agrestu zmieszane z nurzańcem, nie mylić z nużeńcem – pasożytem. <...zmieszane z nurzańcem (nie mylić z nużeńcem - pasożytem).> W poszukiwaniu najcenniejszego składnika sięgnął po ozdobione siedmiojęzycznymi, nadżółkłymi napisami oryginalne pudełko wykonane przez Indian z plemienia Nawaho. Poprzerzynane wieloma bruzdami drewno nosiło ślady zużycia. Gdy je otwierał, okuwka cicho zaskrzypiała. W środku znajdowały się bladofioletowe kwiaty omżynu. Hieronim nasrożył brwi, usiłując sobie przypomnieć, czy ta ilość komponentu wystarczy. Wbrew obawom postanowił rozpocząć arcytrudną procedurę od nowa. Nicnierobienie doprowadzało go bowiem do szału. Obserwując bulgotanie wody, założył kciuki w szlufki drelichowych spodni a rozchełstana koszula wypadła zza paska. Smuszka, z której zrobiona była kamizelka, gdzieniegdzie świeciła się dziwnymi plamami, dając świadectwo niechlujstwa swego właściciela. Achtel wywaru ze świerzopu konsystencją przypominający żur, a zapachem żętycę, był już gotowy do zmieszania z resztą składników.
Autor nieznany